Międzynarodowa Federacja Hokeja na Lodzie

Triumf Madziarów

Triumf Madziarów

Węgrzy za rok zagrają w Rosji

Opublikowano 26.04.2015 01:18 GMT+2 | Autor Martin Merk
Po wygranej Węgrów na Polakami (2-1) znamy już obie ekipy, które uzyskały awans na przyszłoroczne Mistrzostwa Świata elity.

Reprezentacja Węgier przywozi z Polski srebrny medal MŚ Dywizji 1A, dla gospodarzy tylko brąz, który nie premiuje do najwyższej dywizji.

„To była dla nas wielka próba gry zespołowej. To coś niesamowitego. Każdy począwszy od bramkarzy, przez obrońców, aż po napastników wykonał swoją pracę perfekcyjnie. Każdy z nas wiedział jaki jest cel końcowy i udało się go osiągnąć. Czujemy się wspaniale z uzyskanym awansem i mamy co świętować” – powiedział po meczu węgierski napastnik Daniel Koger.

Węgrzy po spotkaniu nie chcieli opuścić lodowiska. Po ceremonii medalowej Madziarzy celebrowali awans ze swoimi kibicami śpiewając razem hymn narodowy.

“Prawdę powiedziawszy nigdy niczego nie wygrałem w swojej karierze. To moja pierwsza okazja by coś świętować na lodowisku” – stwierdził Andrew Saurer. „To było bardzo wyrównane spotkanie. Obaj bramkarze bronili dziś bardzo dobrze. O końcowym wyniku decydowały dziś detale.”

Dla Węgrów to powrót do najwyższej dywizji po 7 latach. Reprezentacja narodowa regularnie brała udział w najważniejszych wydarzeniach hokejowych przed II wojną światową (MŚ i IO), ale później tylko trzykrotnie zdarzyło im się grać z najlepszymi (IO 1964, MŚ 2009 i MŚ 2016).

“Polacy trzymali się swojego planu, walczyli do samego końca i robili wszystko by utrudnić nam realizację naszego celu” – tak podsumował spotkanie Rich Chernomaz.

„Może nie mamy na papierze tak dobrego zespołu, ale zawodnicy od samego początku okresu przygotowawczego ściśle trzymali się założeń. Każdego dnia widziałem progres w naszej grze i wiarę w poprawę poziomu w krótkim czasie.”

Kontynuuj

Polakom umknęła szansa powrotu do elity po 14 latach. Choć gospodarze walczyli bardzo zaciekle o wygraną w regulaminowym czasie to stworzyli zbyt mało zagrożenia pod bramką przeciwnika, by ostatecznie zdobyć komplet oczek.

“To było niezwykle trudne spotkanie. Myślę, że Węgrzy byli jednak dzisiaj lepszym zespołem i było to widać na lodzie” – powiedział po meczu obrońca polskiej kadry Mateusz Rompkowski.

Te słowa potwierdził Torbjorn Johansson, asystent trenera reprezentacji Polski: „Myślę, że trochę za późno się obudziliśmy. Nie stwarzaliśmy sobie okazji pod bramką przeciwnika, a kiedy zaczęliśmy to robić mecz już się skończył.”

Spotkanie od samego początku było bardzo emocjonujące. Niezwykłą atmosferę stworzyli kibice, którzy w pełni wypełnili TAURON Arenę Kraków. Na trybunach zasiadło 12,632 widzów, w tym 3,000 węgierskich fanów hokeja.

Dwie pierwsze tercje mimo sporej liczby okazji bramkowych nie przyniosły bramek. Sytuacja uległa zmianie po 90 sekundach trzeciej tercji, kiedy to ku uciesze węgierskich kibiców Janos Hari skutecznie dobił zablokowany strzał Franka Banhama.

Dla Polski oznaczało to konieczność zdobycia dwóch goli przed końcem spotkania, gdyż tylko wygrana w regulaminowym czasie dawała gospodarzom awans. Próby Biało-Czerwonych nie przynosiły jednak efektu.

W 16 minucie trzeciej tercji trener Jacek Płachta zdecydował się zaryzykować i wycofał z boiska bramkarza Przemysława Odrobnego. Ryzyko się opłaciło, bo już po minucie padł gol wyrównujący. Mateusz Bryk otrzymał krążek od Grzegorza Pasiuta i pokonał węgierskiego golkipera Miklosa Rajnę. Polacy postawili wszystko na jedną kartę, jednak nie zaowocowało to drugim trafieniem dla gospodarzy. W ostatnich sekundach węgierski obrońca Bence Sziranyi wykorzystał fakt zdjęcia bramkarza przez trenera Jacka Płachtę i umieścił krążek w pustej bramce Polaków.

„Było dla mnie wielką przyjemnością kapitanować drużynie tak zdyscyplinowanej, trzymającej się obranego planu by maksymalnie uprościć grę. Zaprowadziło nas to do tego miejsca, w którym właśnie jesteśmy” - Marton Vas, kapitan Węgrów.

“Jestem bardzo dumny z chłopaków. Doświadczeni zawodnicy pomagali młodszym pokazując im drogę jaką należy dobrać do osiągnięcia sukcesu. Wszyscy wykonali kawał dobrej roboty.”

35-letni Marton Vas zapewnił również o chęci kontynuowania kariery reprezentacyjnej: “Zamierzam ciężko pracować, by znaleźć się w drużynie podczas przyszłorocznych MŚ w Rosji.”

W Moskwie i St. Petersburgu Węgrzy staną przed szansą na pierwszą wygraną w elicie od 1939 roku. W ostatnich dwóch większych imprezach z udziałem Madziarów (IO 1964, MŚ 2009) kadra przegrała swoje wszystkie mecze.

“Aby wygrać mecz w elicie musimy zagrać perfekcyjnie. Na dzień dzisiejszy nie prezentujemy wymaganej jakości, ale sądzę że jeśli konsekwentnie będziemy realizować założony plan to możemy osiągnąć wiele. Pokazały to choćby te mistrzostwa” – zakończył Rich Chermonaz.

 

Powrót na główną