Międzynarodowa Federacja Hokeja na Lodzie

Pożegnanie Laszkiewicza

Pożegnanie Laszkiewicza

Po 18 MŚ polski napastnik kończy karierę

Opublikowano 23.04.2015 12:10 GMT+2 | Autor Martin Merk
Nie ma bardziej doświadczonego zawodnika w drużynie Polski niż Leszek Laszkiewicz, który rozgrywa swój 18 turniej Mistrzostw Świata.

To nieprawdopodobne, ale 36-letni Laszkiewicz od momentu swojego debiutu podczas MŚ Dywizji B w Ljubljanie i Jesenicy w Słowenii od 1998 roku nie opuścił żadnego turnieju mistrzowskiego.

Niewielu zawodników może pochwalić się tak długim stażem w Mistrzostwach Świata. Konstantin Mihaylov rozegrał w bułgarskiej bramce 25 turniejów, węgierski defensor Viktor Szelig 21, Tommy Jakobsen (Norwegia) i Krisztian Palkovics (Węgry) podobnie jak Laszkiewicz mają na swoim koncie 18 turniejów.

Laszkiewicz jest ostatnim czynnym hokeistą pamiętającym awans kadry do elity w 2001 roku, kiedy to Polacy podczas zawodów w Grenoble wyprzedzili Francuzów i Duńczyków. MŚ w 2002 roku polska drużyna ukończyła jednak na 14 miejscu i została relegowana do niższej dywizji (w tym zespole grał również Jacek Płachta, obecny szkoleniowiec kadry).

Leszek Laszkiewicz był również członkiem drużyny U20 (Mistrzostwa Świata Juniorów w Szwajcarii w 1997 roku) i U18 (dwa turnieje Mistrzostw Europy Dywizji B). Podczas turnieju w 1996 roku został królem strzelców wyprzedzając tak znanych dziś zawodników, jak choćby Kim Staal (Dania), Laurent Meunier (Francja), czy Per-Age Skroder (Norwegia).

Urodzony w Jastrzębiu-Zdrój spędził większość kariery w polskiej lidze za wyjątkiem dwóch sezonów w barwach Nürnberg Ice Tigers (Niemcy) oraz jednorocznych epizodów w Vitkovicach Ostrawa (Czechy) i włoskim HC Milano Vipers. Od 2005 roku do 2013 Laszkiewicz był zawodnikiem Cracovii. Po niespełna rocznym pobycie w 1928 KTH Krynica pod koniec listopada 2013 roku Leszek Laszkiewicz powrócił do rodzinnego JKH GKS Jastrzębie.

Kontynuuj

IIHF.com przeprowadziło rozmowę z 8-krotnym Mistrzem Polski przed decydującymi meczami turnieju:

Porozmawiajmy na temat turnieju. Po trzech rozegranych meczach jesteście na drugim miejscu z bilansem dwóch wygranych i jednej porażki. To więcej niż niektórzy się spodziewali.

Żałujemy pierwszego meczu z Włochami, bo wygrana na początku pozwala lepiej rozpocząć turniej. Tym bardziej, że gramy u siebie w domu. Przegraliśmy mecz z Włochami o jedną bramkę, choć naszym zdaniem byliśmy równoległym przeciwnikiem dla rywali. Nam zabrakło skuteczności, a Włosi byli o tego jednego gola lepsi. Wiedzieliśmy, że musimy wygrać mecz z Japonią. W innym przypadku nasze szanse na zajęcie dobrego miejsca bardzo by zmalały. Dzięki wygranym z Japonią i Ukrainą dalej jesteśmy w grze. Teraz czekamy na kolejny mecz z Kazachstanem.

Turniej jest bardzo wyrównany, przed nami wiele niewiadomych. Jak sądzisz, które miejsce może zająć polska drużyna?

W tym momencie nie myślimy o konkretnej lokacie. Skupiamy się jedynie na kolejnym spotkaniu.

Przez 8 lat byłeś zawodnikiem Cracovii. Czy Kraków to szczególne miejsce dla ciebie i jakie masz wrażenia na temat rozgrywania MŚ Dywizji 1A w tak dużej hali?

To miasto oczywiście znaczy dla mnie wiele. Spędziłem w nim 8 lat, również moja rodzina mieszka tutaj. Cieszę się z możliwości uczestnictwa w tym turnieju, zwłaszcza że są to moje ostatnie MŚ, ponieważ zdecydowałem się zakończyć karierę reprezentacyjną. W tym momencie po prostu chcę dać z siebie wszystko dla drużyny podczas tego turnieju.

Grałeś w wielu turniejach Mistrzostw Świata. Które najlepiej wspominasz?

Mój pierwszy turniej to rok 1998 i mistrzostwa w Ljubljanie (Słowenia). To było fantastyczne doświadczenie, kiedy dostałem możliwość reprezentowania kraju na zawodach tej rangi. Jednak to dwa inne turnieje bardziej zapadły mi w pamięć. Pierwszy z nich odbył się we Francji, kiedy uzyskaliśmy awans do elity. Drugi to szwedzkie MŚ w 2002 roku i możliwość starcia z najlepszymi drużynami z całego globu. To było niezwykłe doświadczenie dla mnie i moich kolegów z zespołu.

Co sprawiło, że Polska zaczęła grać tak dobrze i ma realne szanse na powtórzenie tego sukcesu w tym roku?

Kluczowym był moment, kiedy to rok temu naszą reprezentację przejęli dwaj świetni szkoleniowcy Igor Zakharkin i Vyacheslav Bykov. Całkowicie odmienili obraz naszej drużyny. Zwrócili uwagę na istotę każdego detalu. Od tego momentu wkładamy więcej starań w wygraną w każdym spotkaniu. Mam wrażenie, że jesteśmy pewniejsi siebie. Działamy metodą krok po kroku, skupiamy się jedynie na kolejnym meczu i jak widać przynosi to efekty.

W przeszłości grałeś w jednym zespole z Jackiem Płachtą, teraz jest on twoim trenerem. Co możesz nam o nim powiedzieć?

Jacek postanowił kontynuować pracę Zakharkina i Bykova i robi to bardzo dobrze. Owszem, graliśmy razem, ale w chwili obecnej Jacek jest trenerem, a ja zawodnikiem. Muszę przyznać, że bardzo dobrze się dogadujemy.

Jako sportowiec miałeś okazję podróżować po całym świecie. Które miejsce wydawało ci się najbardziej interesujące?

To prawda, byłem w wielu krajach i miastach. Każde jest specjalne na swój sposób i ma coś charakterystycznego. Wiele miejsc będę wspominał bardzo ciepło.

Grałeś zagranicą dla klubów z Nurnberg, Ostrawy i Mediolanu. Która z tych ekip była najsilniejsza i jak wspominasz te występy?

W tych ligach miałem okazję zetknąć się z naprawdę dobrymi przeciwnikami. W Norymbergii skończyliśmy sezon na drugim miejscu po przegranym finale z Mannheim. Byłem wtedy młody i dopiero uczyłem się profesjonalnego hokeja. Liga czeska jest znana z dużego nacisku na grę taktyczną. Ten czas również wspominam bardzo dobrze. W Mediolanie grałem podczas okresu lockoutu w NHL. Dzięki temu mogłem zetknąć się z gwiazdami światowego hokeja (Nicklas Sundstrom, Craig Adams, Rob DiMaio). Moja drużyna zdobyła wtedy mistrzostwo.

Czego życzysz polskiemu hokejowi I co musi się stać, by któregoś dnia Polska znów była wśród 16 najlepszych drużyn świata?

Cieszę się z rozwoju polskiego hokeja, co daje szanse na to by ta dyscyplina była tak silna i popularna w naszym kraju, tak jak to miało miejsce w przeszłości. Wierzę, że to się stanie ponieważ mamy coraz więcej wspaniałych obiektów sportowych. Tą szansę powinniśmy w Polsce wykorzystać. Hokej na lodzie wciąż jest jedną z bardziej popularnych dyscyplin nad Wisłą i wszyscy w kraju chcą poprawy jego poziomu. My, jako zawodnicy powinniśmy robić swoje i walczyć o jak najlepsze wyniki. Jeśli będziemy grać dobrze, to przyciągniemy do hokeja sponsorów i kibiców, co miejmy nadzieję przekłuje się na rozwój tej dyscypliny.

 

Powrót na główną